Translate

niedziela, 3 maja 2015

Złamany miecz.

Jeszcze nie ochłonąłem po Tuczyńskiej masakrze piłą motorową, a już znalazłem się we Wrocławiu na wspólnym treningi szermierczym z Krzysztofem i Alicją. Po czterech godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce i od razu rozpakowaliśmy wszystkie nowe miecze, stare, niestety szybko się zużywają. Po wstępnych formalnościach zabraliśmy się do pracy, czyli podstawowe techniki pchnięć i przejęć z parterem, w pozycji zatrzymanej i z krokami. W ten sposób zeszło nam kilka godzin, oczywiście w przerwach rozmawialiśmy i zdążyliśmy, razem z Wojtkiem odwiedzić, ćwiczących w tym samym parku Szczytnickim Dorotę i Janusza. Na zakończenie przyjacielski sparing, do pierwszego złamanego miecza. Do domu wracaliśmy zmęczeni ale zadowoleni, za niecały miesiąc wrócimy z powrotem.





Na zakończenie rozstrzygnięcie konkursu rzeźbiarskiego, w kolejności: rycerz czwarte miejsce, leśny skrzat trzecie miejsce, mądre sowy drugie miejsce, a na pierwszym matka z czwórką dzieci. Więcej zdjęć w poprzednim wpisie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz