Translate

wtorek, 29 lipca 2014

Po obozie i powrót do przeszłości.

Zakończenie obozu, to nie tylko koniec ćwiczeń, to bardzo dużo pracy związanej z pakowaniem wszystkich rzeczy i zwijaniem namiotów, wygoda jest fajna, ale to dużo pracy. Zacząłem w piątek wieczorem i kontynuowałem pakowanie do po południa w sobotę, z małymi przerwami. Później już tylko przewieść wszystko do Tuczna, do domu Mamy i bezpiecznie pozostawić do następnego roku. Kiedy już wszystko było na swoim miejscu miałem chwilę aby pojeździć rowerem po starych kątach.
W niedzielę rano wybrałem się ponownie na naszą łączkę ćwiczebną, teraz pusta i cicha, dookoła upał, nad jeziorem trochę chłodniej.
Po południu nastąpił powrót do przeszłości. Miałem ogromną przyjemność wziąć udział w niespodziance z okazji siedemdziesiątych urodzin mojego nauczyciela z podstawówki, Randolfa Bytnerowicza. Dla mnie, jak i dla wielu moich starszych i młodszych, koleżanek i kolegów, jest do tej pory niesamowitym człowiekiem. Zawsze dawał od siebie tyle ile mógł, chociaż nauczycielem był surowym. Przede wszystkim, uczył nas plastyki, to pozostało i wielu z nas kontynuowało te zainteresowania, amatorsko i profesjonalnie. Uczył nas W-Fu, a w soboty nieodzowne gry i zabawy. Geografii i Historii, narracja jak z opowieści grozy. Mnóstwo wycieczek, wypadów i wyjazdów, wielu, wielu wychowanków.
 Niespodzianka urodzinowa polegała na wystawieniu naszych szkolnych prac, rzeźbiarskich, malarskich i graficznych, szczególnie linorytów, w jednym pomieszczeniu. Była to oczywiście niewielka cześć wielu prac z przed lat. Wzruszenie i prawdziwy powrót do przeszłości, tym bardziej, że wpadło paru kolegów, których dawno nie widziałem.
Wracając w poniedziałek do Bydgoszczy, pan konduktor, spojrzawszy na bilet stwierdził, "o Tuczno, świetna miejscowość, piękne jeziora, no i ten Thorwald bez głowy w podziemiach kościoła. Jak Thorwald, to na pewno oprowadzał Randolf, niektórym plecie się z Gandalfem.

Pusta łąka.

Nasze prace.


 Następne pokolenie.

sobota, 26 lipca 2014

Z obozu Tai Chi Chuan w Tucznie, 2014, ostatni.

Nadeszła w końcu chwila, w której nasze zmagania, ze swoimi słabościami i innymi przeciwnościami, dobiegła końca. Ostatni dzień obozu otwartego w Tucznie, tradycyjnie i zgodnie z naszą metodyką rozpoczęła Forma Ojca, czyli "dziewięć małych niebios", praca z dziewięcioma głównymi grupami stawów naszego organizmu oraz "dziewięć pałaców", praca w pozycjach, z dziewięcioma centrami energetycznymi w ludzkim ciele. Początek Formy Matki i dodatkowo, dla równowagi i pokazania innej pracy, krótko postaliśmy w Tan Pin. Już bez żadnych dodatkowych wyjaśnień wykonaliśmy Pa Tuan Chin i pozycje z Ziemi. Następnie całą Ziemię i rozpoczęliśmy pracę z partnerem, tym razem było to Tui Shou, czyli pchające dłonie w wersji szkolnej, na jedną rękę.
Popołudniowy trening, kończący letnie spotkanie Tai Chi Chuan z Tucznem, poświęciliśmy na Formę Ojca, początek Formy Matki, "osiem części brokatu" i wielokrotnie powtórzoną Ziemię.
Ten i poprzedni obóz uważam za bardzo udany, tak pod względem pogody jak i zaangażowania ćwiczących. Dla nauczyciela jest to, największa nagroda, słowa nie idą w pustkę, jak i praktyka.
Pozostaje tylko się pożegnać, a już od poniedziałku w Bydgoskim parku ćwiczymy dalej, w Tucznie spotkamy się ponownie za rok.
Ostania Ziemia.








czwartek, 24 lipca 2014

Z obozu Tai Chi w Tucznie, 2014.

Czwarty dzień obozu dla początkujących. Praktyka idzie bardzo dobrze, grupa pracuje wytrwale. Pogoda trochę się popsuła ale nie przeszkodziła w prowadzeniu zajęć. Rano Forma Ojca, która nie tylko uruchamia cały organizm ale jednocześnie uczy wielu ważnych rzeczy. Przede wszystkim, patrzenia na ruch, umiejętności obserwacji bez napięcia, wiedzenia całościowego. dzięki zawartości wielu możliwości ruchowych, pomaga w łatwiejszy sposób przyswoić sobie bardziej skomplikowane tradycyjne formy Tai Chi Chuan. Po początku Formy Matki, dalszy opis, jak praktykować Formę Ojca, ćwiczenia rozluźniające na jej końcu też muszą być wykonywane prawidłowo. Uruchamiają barki, łopatki i kręgosłup, a nawet można powiedzieć, że masują rdzeń kręgowy i przyczyniają się do wzmożonej produkcji białych krwinek. Następnie ćwiczyliśmy "osiem części brokatu" i Ziemię już prawię w całości. Praca z partnerem miała na celu uzmysłowienie ruchu z talii.
Po południu podobny zestaw, Forma Ojca i początek Matki, "osiem części brokatu" i Ziemia, w całości. Praca z partnerem dotyczyła lepszego zrozumienia technik zawartych w Ziemi. Padał deszcz, prawie jednak niezauważony, zapał grupy nie słabnie. Wieczorem, jedna z ostatnich wspólnych kolacji.
Schody z lub schody do.
 Prawie puste miejsca biwakowe.

 Pozycja naturalna.
 Praca z partnerem.

 Nie ma to, jak wieczorny Madżong.

środa, 23 lipca 2014

Z obozu Tai Chi w Tucznie, 2014.

Trzeci dzień obozu otwartego. Zaczynamy tradycyjnie od Formy Ojca, kolejne pozycje zostają dodane i kolejne kroki w początku Formy Matki. W praktyce Formy Ojca potrzebna jest wytrwałość, chociaż ćwiczenia są trochę nużące, szczególnie, że wykonuje się je wielokrotnie, a forma wygląda ciągle tak samo. Jednak tutaj najważniejsza jest konsekwencja i nie uciekanie do kolejnych atrakcji. Podobnie jest z "ośmioma częściami brokatu", zaczynają boleć najszybciej nogi, ale jeśli się jest wytrwałym, to efekt wzmocnienia organizmu przychodzi bardzo szybko. W pracy z Ziemią idziemy coraz dalej ale też rodzą się kolejne pytania, najczęściej typu "jak, to się robi". Praktyka i jeszcze raz praktyka. Forma jest narzędziem, a nie celem samym w sobie.
Po południu zmoczył nas deszcz, jest jednak ciepło i szybko wyschnęliśmy. Praktykowaliśmy Formę Ojca, początek Formy Matki, "osiem części brokatu" i Ziemię, już prawie w całości. Na zakończenie, trochę uświadamiającej pracy z partnerem, bez specjalnej techniki, z koncentracją na rozluźnieniu, które jest sednem, dobrego odwzorowania ruchu, dzięki czemu szybciej zapamiętujemy kolejne kroki, uczymy się pracy z zasadami i intuicyjnie wiemy, co jest w Tai Chi Chuan najważniejsze. Rano i po południu ćwiczyliśmy po dwie godziny.
Forma postępuje.
 Kolejny piękny zachód słońca.

wtorek, 22 lipca 2014

Z obozu Tai Chi Chuan w Tucznie, 2014.

Drugi dzień obozu dla początkujących. Rozpoczynamy od Formy Ojca, systematycznie dodaję kolejne pozycje i początek Formy Matki. Po przećwiczeniu tej formy, omawiam kolejne ćwiczenia, mówię nie tylko jak je wykonywać ale dodaję, o czym należy myśleć w trakcie. Jakie wyobrażenie powinno towarzyszyć praktyce. Następnie ćwiczymy "osiem części brokatu", niesamowite jak ten prosty zestaw jest skuteczny. W budowaniu struktury, pracy z oddechem i wzmacnianiu organizmu. W dalszej części pracujemy z Ziemią, tutaj również dodaję kolejne pozycje, omawiam je i na zakończenie poprawiamy strukturę w parach.
Po południu podobny trening, Forma Ojca, kolejne pozycje i początek Formy Matki. "Osiem części brokatu" i praktyka Ziemi. Na koniec praca z partnerem, jest to najlepszy sposób na wyjaśnienie konkretnych technik.
Do tej pory nie pisałem nic o życiu obozowym, a wyglądało ono następująco. Rano, po przebudzeniu, nieodzowne mycie w jeziorze, nawet kąpiel, pogada w tym roku nas rozpieszczała, woda była bardzo ciepła. Po śniadaniu na ćwiczenia, które kończymy około jedenastej. W przerwie wycieczka do Tuczna, robienie zakupów, czasem ładowanie telefonów i z powrotem do obozu. Gotowanie obiadu i trochę czasu na odpoczynek przed kolejnymi zajęciami. Aktywny, kąpiel w jeziorze, czytanie, rozmowy z przyjaciółmi. Teraz trochę mniej, bo jest nas mniej. Po zajęciach popołudniowych znowu kąpiel, kolacja i dyskusje panelowe, w grupach i inne atrakcje. Wieczorem ognisko, śpiewy z gitarą i długie polaków i nie tylko, nocne rozmowy. Teraz w mniejszym gronie, ale tak z grubsza wyglądał cały poprzedni obóz. Tutaj można pozwolić sobie na lampkę wina i butelkę piwa, kiedy upał spada. Docenia się także możliwość spotkania i nie trzeba się umawiać prze telefon wystarczy przejść za rzekę, czy dwa namioty dalej. No i oczywiście bliski kontakt z przyrodą.
Forma Postępuje.
 Talerz zupy obozowej, smacznego.
 Następne kroki w formie.
 Wieczorne niebo nad jeziorem.


poniedziałek, 21 lipca 2014

Z obozu Tai Chi Chuan w Tucznie, 2014.

Dzień pierwszy obozu dla początkujących, w Tucznie, nad jeziorem Tuczno. Zajęcia rozpoczęliśmy na naszej polance i oczywiście od przećwiczenia Formy Ojca. Jest ona uniwersalną platformą do pracy z ciałem, ze swoimi napięciami, blokami i wszystkim innym czym jest człowiek. Na początek do pozycji "góry". Po jej wykonaniu objaśniałem podstawowe zasady pracy z tą formą. Ruch powinien być rozluźniony, wykonywanie poszczególnych ćwiczeń, których jest kilkadziesiąt, nie powinno tworzyć niepotrzebnych napięć, czyli staramy się nie używać siły fizycznej przy ćwiczeniu. Tak aby wszystkie stawy miały jak największą możliwość ruchową. Oddech powinien być naturalny, pozycja swobodna, z zawieszoną głową. Szczegółowo omówiłem kilka pierwszych ćwiczeń. Pozycja naturalna, jako podstawowa, powinna być jak najlepiej ustawiona, w tym celu wykonaliśmy "osiem części brokatu". Tutaj jest dużo czasu na pracę z pozycją, a przy okazji można poświęcić uwagę na poprawianie jakości oddechu. Wolny ruch, proste ćwiczenia i dużo stania w pozycji naturalnej i pozycji jeźdźca. Na zakończenie rozpoczęliśmy pracę z formą Tai Chi Chuan, falowanie i pierwszy krok, "odparcie", przy czym omówiłem zasady ustawienia pozycji "łuku".
Po południu ćwiczyliśmy także Formę Ojca, dodałem jedną pozycję "łuk i strzała" i początek Formy Matki, "otwarcie". Następnie wykonaliśmy "osiem części brokatu" i dalej pracowaliśmy z początkiem Ziemi, czyli pierwszą częścią Długiej Formy stylu Yang. Początek Ziemi, to rozbudowana technika, zawarta we wszystkich stylach Tai Chi Chuan, "chwytanie ptasiego ogona". Na zakończenie pracowaliśmy nad ustawieniem pozycji naturalne i łuku, co ma budować odpowiednią strukturę i poprawiać świadomość ciała. Jest ona niezbędna przy uczeniu się Tai Chi Chuan. Oba zajęcia trwały po około dwie godziny.
Grupa mała ale dzielna, jeszcze trochę niezgrana.
 Wieczorne niebo nad Cyplem.

niedziela, 20 lipca 2014

Z obozu tai Chi w Tucznie, 2014.

Niedziela, właściwie, to już jest po obozie. Od samego rana pakowanie i sprzątanie, wszyscy wyjechali. Zrobiło się trochę smutno, cicho i spokojnie. Na szczęście już od jutra rozpoczynam kolejny obóz dla początkujących. Na pewno zjawi się kilka osób i będziemy pracować z Tai Chi Chuan przez kilka następnych dni. Praktyka nie powinna zostać przerwana, ciąg przemian musi trwać.

Pusta polanka obozowa o poranku. 


sobota, 19 lipca 2014

Z obozu Tai Chi w Tucznie, 2014.

Trzynasty, ostatni dzień obozu Tai Chi Chuan w Tucznie. Poranne zajęcia rozpoczęliśmy od Formy Ojca i kilku powtórzeń Ziemi, która otrzymała nowa nazwę" Nowa Ziemia". Następnie wykonaliśmy cztery powtórzenia początku Formy Matki, do pozycji "prostego bicza" i ponownie wróciliśmy do kilku powtórzeń Nowej Ziemi. Taki sposób ćwiczenia daje porównanie, jak formy pracują. Tomasz mówił, o nie zawieszaniu się na konkretnej wersji formy, należy praktykować obie wersje Ziemi, w zależności od koncentracji, czy możliwości jakie daje konkretny wyraz formy. Jak zawsze, przy ostatnich treningach otrzymujemy wskazówki do pracy domowej. Stanie w pozycji naturalnej, czy w pozycji góry, jest ćwiczeniem, które należy wykonywać codzienne, tak aby praca nad strukturą była coraz lepsza. Nie chodzi tylko o stanie coraz dłuższe, ale takie w którym realizujemy konkretne cele. Nie tylko stoimy na rekord, dłuższe stanie pomaga ale nie jest celem.
W pracy z partnerem postępujemy z Formą Matki i poprawiamy strukturę w kolejnych krokach.
Popołudniowe zajęcia wyglądały identycznie jak te rano, może z wyjątkiem pogody i tropikalnego upału. Forma Ojca, kilka razy Nowa Ziemia, Forma Matki do pozycji Tan Pin, znów kilka powtórzeń Ziemi i praca z partnerem na ostatnich fragmentach, aż do pozycji Tan Pin.
Ten obóz nie był bardzo trudny, mniej elementów różnych, więcej pracy jakościowej. Wszystko się bardzo udało, szczególnie pogoda, humory dopisywały, najpewniej spotkam się ze wszystkimi uczestnikami za rok, a przewinęło się w tym roku kilkadziesiąt osób.
Wspólne wykonywanie Ziemi.







 Byle do cienia.

 Forma Matki w szczegółach.
















 Wspólne ćwiczenie początku Formy Matki ze stylu San Feng Tai Ki Kung.




 Ponownie Forma Matki w szczegółach.






























Objaśnienia były bardzo szczegółowe.