Translate

środa, 23 lipca 2014

Z obozu Tai Chi w Tucznie, 2014.

Trzeci dzień obozu otwartego. Zaczynamy tradycyjnie od Formy Ojca, kolejne pozycje zostają dodane i kolejne kroki w początku Formy Matki. W praktyce Formy Ojca potrzebna jest wytrwałość, chociaż ćwiczenia są trochę nużące, szczególnie, że wykonuje się je wielokrotnie, a forma wygląda ciągle tak samo. Jednak tutaj najważniejsza jest konsekwencja i nie uciekanie do kolejnych atrakcji. Podobnie jest z "ośmioma częściami brokatu", zaczynają boleć najszybciej nogi, ale jeśli się jest wytrwałym, to efekt wzmocnienia organizmu przychodzi bardzo szybko. W pracy z Ziemią idziemy coraz dalej ale też rodzą się kolejne pytania, najczęściej typu "jak, to się robi". Praktyka i jeszcze raz praktyka. Forma jest narzędziem, a nie celem samym w sobie.
Po południu zmoczył nas deszcz, jest jednak ciepło i szybko wyschnęliśmy. Praktykowaliśmy Formę Ojca, początek Formy Matki, "osiem części brokatu" i Ziemię, już prawie w całości. Na zakończenie, trochę uświadamiającej pracy z partnerem, bez specjalnej techniki, z koncentracją na rozluźnieniu, które jest sednem, dobrego odwzorowania ruchu, dzięki czemu szybciej zapamiętujemy kolejne kroki, uczymy się pracy z zasadami i intuicyjnie wiemy, co jest w Tai Chi Chuan najważniejsze. Rano i po południu ćwiczyliśmy po dwie godziny.
Forma postępuje.
 Kolejny piękny zachód słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz