Pierwszy okres treningowy za mną. Tak jak się spodziewałem nic się nie zmieniło w rytmie treningowym. Rano ćwiczenia w domu, Forma Ojca, dwa razy Forma Matki, Długa Forma i praktyka miecza z dodatkami. Za wyjątkiem niedzieli, rytm ten sam, czyli zawsze po południu ćwiczenia ze studentami, a niedziela odwrotnie, rano wspólna praktyka w parku, po południu indywidualna. O tyle, o ile moje indywidualne ćwiczenia prawie się nie zmieniają, a doświadczenia nie zawsze są wyraźne, to moje prowadzenie zajęć co roku jest inne. Czasami sam się dziwię ile mam do powiedzenia, wydawało by się ciągle o tym samym. Nie zastanawiam się zbytnio co mam robić na zajęciach, to raczej wychodzi samo, chociaż mam sprecyzowany kierunek, co chcę przez ćwiczenie osiągnąć. W tym roku szkolnym postawiłem na świadomość, we wszystkich aspektach naszej praktyki. Oczywiście najłatwiej mi się pracuje na podstawie Formy Ojca, wszyscy w szkole mają ją przećwiczoną wiele razy, ale i tak jest w niej mnóstwo przestrzeni do odkrycia. W soboty rozpocząłem cykl zajęć poświęconych Qi Gong, w moim mniemaniu szeroko rozumianej pracy z Chi, witalną energią człowieka. Na podstawie najbardziej dostępnych ćwiczeń, jak Tao Yin, zawarte w Formie Ojca, Ośmiu Częściach Brokatu i Ośmiu Jedwabnych Formach. Nie zabraknie także ćwiczeń oddechowych w pozycji siedzącej.
Jurto jadę do Pragi na międzynarodowe spotkanie Tui Shou i liczę na wiele nowych doświadczeń. Poznanie ciekawych ludzi, sposobów ich pracy i z pewnością nie będę żałował wysiłku, a także będę miał co opisywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz