Translate

niedziela, 1 września 2013

Dziennik treningowy-uzupełnienie.

Po powrocie z Kendo w sobotę, już nic nie ćwiczyłem. Pierwszy trening następnego dnia miał miejsce w parku i ćwiczyłem z jednym z moich studentów. Standardowo, Forma Ojca, Długa Forma i praktyka miecza. Po Kendo był to bardzo szybki przeskok i miałem trochę pustkę w głowie, dopiero kiedy zaczęliśmy ćwiczenia wszystko, co zostało odłożone w poprzednim tygodniu wyszło na wierzch. To znaczy, wszystkie elementy z którymi pracowaliśmy na Złotym Kopcu. Było to bardzo interesujące doświadczenie, potwierdzające, że wszystko, co się robi zostaje zapisane w ciele i może być w każdej chwili użyte.
Po południu, również miałem trening w parku, trochę pozycji Góry, Długa Forma i miecz.
Wracając do doświadczeń zdobytych na Kendo, mogę pokusić się o małe porównanie. Po pierwsze, są dwie różne sztuki, ale mają wspólne elementy. Patrzenie, sensei Kustosz bardzo dużo mówił o patrzeniu na przeciwnika, "musisz na niego patrzeć tak, żebyś widział góry za jego plecami". Czyli patrzenie w sposób rozluźniony. W ogóle bardzo dużo mówił o rozluźnieniu, szczególnie pleców, barków i ramion. Kolejnym wspólnym punktem jest ustawienie głowy, dokładnie takie samo jak w Tai Chi. Na pewno jest jeszcze parę innych wspólnych rzeczy, ale te najbardziej mi utkwiły.
Od poniedziałku do czwartku miałem podobny rytm treningowy, czyli rano Forma Ojca, dwa powtórzenia Formy Matki, Długa Forma i praktyka miecza.
Popołudniami krótszy trening, pozycja Góry, Tan Pin, Długa Forma, na zmianę, osiem ćwiczeń Tao yin, Osiem jedwabnych form, Kanon 13 podstawowych form. Tak, aby powtórzyć sobie wszystkie elementy mojej praktyki. Do tego praktyka miecza, czyli ponownie powtarzam wszystkie techniki i wykonuję Formę 54.
W piątek pojechałem do Tuczna, doładować baterie na początek roku szkolnego. Ćwiczenia na ogrodzie o poranku i na naszej polance obozowej w południe. Do tego, dużo chodzenia po lesie w poszukiwaniu grzybów i siedzenie w słońcu na brzegu jeziora. Teraz mogę zabrać się do pracy.
Wracając do Blogu, myślę, że wystarczy już codziennego opisywania, co i jak ćwiczę. Raczej rytm treningowy nie będzie się zmieniać. Od czasu do czasu przypomnę jak pracuję, skupię się teraz na wydarzeniach, które nie będą szablonowe, a warte opisania.
Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnych treningów. Na koniec kilka zdjęć z ostatniego pobytu w Tucznie.
Nasze polanki, ta sypialna, ta do ćwiczeń i ta za rzeką.




 Jak zawsze widok na jezioro jest super.
 Pierwsze grzyby w tym roku.
 Może gdzieś na końcu tęczy jest skarb? wracając do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz