Definitywnie zakończył się okres na ćwiczenie Tai Chi w Tucznie.
Ostatni tydzień, to już tylko bardzo kameralna atmosfera, kilka osób ćwiczących Tai Chi na Cyplu. Bardzo fajna jednak, solidna praca i piękna pogoda, z deszczem tylko czasami. Woda w jeziorze była już cieplejsza, wiec kąpiele, to czysta frajda.
Spacerując wieczorem, zastanawiam się, czy wolę być tutaj sam i chłonąć przyrodę, czy może wolę być tutaj, kiedy Cypel tętni życiem. To tylko dwa tygodnie w roku, a ile się dzieje, to miejsce na prawdę żyje. Kto nie był tutaj w zimę, jesienią, czy wiosną, nie ma porównania. Gdybym scalił wszystkie dni, jakie przemieszkałem na Cyplu, to wyszłoby ze trzy lata, non stop. Czuję się mieszkańcem Cypla, żaden Tucznianin nie ma ze mną porównania i dlatego twierdzę, że to mój kolejny dom.
Pozdrawiam stałych i nowych czytelników bloga.
Kilka fotek na koniec.
Rano przy kawie.
Ostatni stolik
Mieszkaniec Tuczna
Wieczorem, pod kościołem.
Pięknie Tam :-)
OdpowiedzUsuń