Po powrocie z Pragi, minęło jeszcze kilka dni za nim doszedłem zupełnie do siebie. Rano jak zwykle ćwiczę w domu i jest to moja codzienna praktyka. Forma Ojca, w której pracuję nad podstawami. Zawiera ćwiczenia Tao Yin, które mają na celu otwarcie organizmu, szczególnie otwarcie stawów, tak aby były w jak najlepszej kondycji, a oznacza to ich naturalną i nieograniczoną ruchomość. Tutaj także pracuję nad rozciągnięciem wszystkich mięśni i ścięgien. W trochę inny sposób niż jest to spotykane w sporcie, a chodzi o naturalne poddawanie się wpływowi grawitacji, szczególnie przy skłonach i głębokich pozycjach. Unika się w ten sposób naciągnięć i kontuzji, taka praca dotyczy całego organizmu, a nie jak to się popularnie kojarzy z rozciąganiem nóg do szpagatu. Tutaj rozciąga się całe ciało, plecy, brzuch, ramiona, po prostu wszystko. Ostatnio też, na zajęciach skończyłem cykl pracy w Formie Ojca z partnerem, czyli wszystkie ćwiczenia były wykonywane z pomocą partnera, zajęło to nam sześć godzin ćwiczeń, a i tak tyko pobieżnie wszystkim się zajęliśmy. Była to jednak bardzo ciekawa praca. Dodatkowo ćwiczę także Formę Matki, Długą Formę stylu Yang i oczywiście wykonuje codzienną praktykę miecza Tai Chi. Co drugi dzień trochę kuli, kręcenie kijem i jako, że od czasu do czasu pojawiam się na treningach Kendo, to staram kilka minut poświęcić na ćwiczenie technik używanych w tej sztuce. Jak mogę, to zawsze na koniec siadam do medytacji siedzącej.
W soboty prowadzę zajęcia z Qi Gong, czyli z ćwiczeń energetyczno-oddechowych. Wkładam w nie całe moje doświadczenie, szczególnie te zdobyte na zajęciach prowadzonych w szkole akupunktury. Tam, prowadzę lekcje Qi Gong, które mają dać studentom jakiekolwiek pojęcie czym jest Chi, choćby przez samą pracę z oddechem. Ćwiczenia w domu, czy w parku, to dużo satysfakcji
, praca z innymi ludźmi też, ale najbardziej nie lubię codziennej zmiany sali, to tu, to tam, ale taki jest dzisiejszy świat, nie można usiedzieć na miejscu.
Translate
wtorek, 24 września 2013
wtorek, 17 września 2013
Echa Tui Shou.
Gdyby wszystko kończyło się następnego dnia i pamięć by nie pozostała, to by było strasznie nudne. Na szczęście ciało ciągle pamięta i przypomina, wstawanie jeszcze sprawia trochę problemów, tu coś strzyknie, tam coś zaboli i od razu się przypomina. Aleksiej rosyjski niedźwiadek, bardzo fajny partner, silny ale bez przesady niczego nie robił. Dziewczyny zazwyczaj są delikatniejsze od panów, ale Tatiana wcale taka nie była, na zdjęciach widać co potrafiła i jak tylko miała okazję, to od razu ją w Tui Shou wykorzystywała. Zdenek, którego nazywaliśmy Amerykaninem, ten z rozdartymi spodniami, silny niczym tur, ale na tym się jego umiejętności kończyły, dał się nieźle we znaki. Nie ze wszystkimi miałem ochotę poćwiczyć, szczególnie z dwoma panami z Austrii, może ze zmęczenia, może ze strachu. Po niektórych ćwiczących nie wiadomo czego się spodziewać, taka Karen z Niemiec, naciskam nic, ciągnę też nic, co tu poradzić. Klaus, osiemdziesięcioletni pan z Niemiec, wszyscy mu zazdrościliśmy, że w tym wieku jeszcze daje radę i życzyliśmy sobie tego samego. Marc z Barcelony, spotkanie po latach, ciągle robi postępy. Raphael z Wiednia, przyjechał bez żadnych umiejętności ale bardzo szybko się uczył, i wielu innych fajnych ludzi.
Wracając jeszcze do warsztatów, u Paula widać było wyraźne nawiązanie do samej techniki wykonywania ruchu, jak ćwiczyć aby zastosowanie w praktyce było najefektywniejsze. Mało było mówienia o zasadach, więcej o tym, jak zrobić coś dobrze, w jak najprostszy sposób.
Z Sasą inaczej, dużo pracy z centrum, koncentracja na wewnętrznym łączeniu poprzez to centrum, barki z biodrami, kolana z łokciami, dłonie ze stopami. Duże nastawienie na czucie ale dla równowagi, tak mi się wydaje, dużo siłowego pchania, nawet jeśli była mowa o koncentracji i delikatności, to i tak bardziej się zmęczyłem niż u Paula. Gdzieś tam w głębi przebijające się echo rywalizacji, szczególnie widoczne w Tui Shou do pierwszego wytrącenia. Charakterystyka stylu Chen dużo podobnej pracy co u nas, ale uważam, że mniej subtelnej, oczywiście pewnie wiele zależy też od samego prowadzącego. Jego charakter i upodobania są od razu widoczne, Sasa lubi się rozciągać. Takie moje kolejne wspomnienia z tegorocznego spotkania Tui Shou w Pradze.
Wracając jeszcze do warsztatów, u Paula widać było wyraźne nawiązanie do samej techniki wykonywania ruchu, jak ćwiczyć aby zastosowanie w praktyce było najefektywniejsze. Mało było mówienia o zasadach, więcej o tym, jak zrobić coś dobrze, w jak najprostszy sposób.
Z Sasą inaczej, dużo pracy z centrum, koncentracja na wewnętrznym łączeniu poprzez to centrum, barki z biodrami, kolana z łokciami, dłonie ze stopami. Duże nastawienie na czucie ale dla równowagi, tak mi się wydaje, dużo siłowego pchania, nawet jeśli była mowa o koncentracji i delikatności, to i tak bardziej się zmęczyłem niż u Paula. Gdzieś tam w głębi przebijające się echo rywalizacji, szczególnie widoczne w Tui Shou do pierwszego wytrącenia. Charakterystyka stylu Chen dużo podobnej pracy co u nas, ale uważam, że mniej subtelnej, oczywiście pewnie wiele zależy też od samego prowadzącego. Jego charakter i upodobania są od razu widoczne, Sasa lubi się rozciągać. Takie moje kolejne wspomnienia z tegorocznego spotkania Tui Shou w Pradze.
poniedziałek, 16 września 2013
Międzynarodowe spotkanie Tui Shou w Pradze.
Do Pragi przyjechałem w piątek wieczorem, podróż jak zawsze długa i męcząca. Po kolacji z przyjaciółmi i nauczycielami pojechaliśmy do domu Iva, który jest organizatorem całego zamieszania, i około północy poszliśmy spać. Przed konkretną pracą należny się dobrze wyspać.
W sobotę pobudka już o 6:30, musimy spakować wszystkie potrzebne rzeczy na czas samego spotkania, czyli dodatkowa woda, kawa, herbata, przekąski i mnóstwo innych rzeczy, po drodze jeszcze kupowaliśmy pieczywo.
Zajęcia rozpoczęły się przywitaniem i prezentacją nauczycieli. W drugim dniu spotkania, poranne warsztaty prowadził Tomasz Nowakowski i Paul Silfverstråle , w dniu poprzednim, warsztaty prowadził Tomasz i Otakar Chochola . Ja uczestniczyłem w warsztacie Paula, w zeszłym roku nie miałem okazji, na Otakara nie zdążyłem, a u Tomasza uczę się na co dzień. Warsztat był bardzo interesujący i mimo delikatnej pracy było jasne, że jest to Practical Tai Chi Chuan. Od razu rozpoczęliśmy od ćwiczeń z partnerem, wpierw delikatnie, z nastawieniem na czucie i obserwację zachodzących zjawisk. Aż doszliśmy do ćwiczenia aplikacji, opartej o wcześniej wykonywane ćwiczenia z dużym czuciem i wykorzystaniem ruchu spiralnego i dobrej struktury. Trzy godziny warsztatu bardzo szybko minęły, a wszyscy byli bardzo zadowoleni.
Po przerwie obiadowej, porcja kolejnych trzech godzin ćwiczenia, tym razem, w zasadzie wolne Tui Shou, zmiana partnera co dziesięć minut. Ćwiczących było około czterdziestu osób, nie pamiętam z iloma ćwiczyłem, zrobiłem chyba dwie przerwy na uzupełnienie wody w organizmie i w zasadzie ćwiczyłem bez przerwy. Z każdym ćwiczy się inaczej, każdy ma inny poziom i inne doświadczenie. Ktoś bardziej nastawia się na ciekawą pracę i poznanie metod ćwiczenia innych, ale byli też i tacy, po których pozostawały, poza doświadczeniami, siniaki na ciele. Z każdym należny umieć pracować i od każdego można się wiele nauczyć. Po pierwsze, jeśli kogoś nie znasz i nie wiesz, co i jak ćwiczy, to lepiej założyć ograniczony kredyt zaufania, niż dać go za dużo. Inaczej kończy się to leżeniem na podłodze, zadrapaniami i siniakami. No i oczywiście najlepiej na początku dogadać się na co się decydujemy, Tui Shou bez kroków, z krokami, czy może jeszcze rzuty i dźwignie. A tak w ogóle, to należy się spodziewać niespodziewanego.
Po wspólnym Tui Shou miała miejsce Tai Chi Gala, prezentacja Form i umiejętności, przede wszystkim nauczycieli prowadzących warsztaty ale i też chętnych do pokazów. Po całym dniu wspólna kolacja i rozmowy w kuluarach. W domu na spoczynek podobnie do dnia poprzedniego, zjawiliśmy około północy, aby się wyspać i mieć siły na dzień następny.
W niedzielę pobudka już tylko po siódmej rano, śniadanie i jedziemy do Pragi na kolejne warsztaty i wspólne ćwiczenia. Tym razem rozpoczęliśmy o dziewiątej, Paul prowadził drugą część swoich warsztatów, a druga grupa ćwiczących miała przyjemność pracy z Sasa Krauter . Ciekawa praca ze stylu Chen. Rozpoczęliśmy od czuciowej rozgrzewki, kręcenie biodrami, kolanami i innymi stawami, z nastawianiem na czucie i połączenie, np. bioder z barkami itd itp. Było dużo medytacji stojącej z nastawieniem na czucie pozycji. Ćwiczenia wstępne były wykorzystywane przy pracy z partnerem. Koncentrowaliśmy uwagę na ustawieniu jak najlepszej struktury, z której pochodziło dobre zakorzenienie i siła wykorzeniająca partnera,a wszystko to oparte o głębokie czucie struktury. Szukanie jak najlepszej drogi, podobnie do powiedzenia Bruce Lee "Bądź jak woda, mój przyjacielu", nie siłuj się. Nie zabrakło także ćwiczeń zabawowych, przy których można się było bardzo napracować, ale dzięki zabawie nikt się nie stresował, że coś nie wychodzi. Był to bardzo pouczający warsztat.
Po godzinnej przerwie, ponownie ćwiczyliśmy Tui Shou w parach. Zmęczenia dawało o sobie znać ale przyjechaliśmy po to aby ćwiczyć, więc nie było narzekania, kto chciał to ćwiczył do końca. Pomocna była kawa z termosu i chwila odpoczynku. Niestety, nie udało mi się poćwiczyć ze wszystkimi, wydaje mi się że było to w moim przypadku około dwudziestu różnych osób. Czas jak zwykle ogranicza i pozostaje tylko mieć nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Niezdecydowanym polecam takie spotkania, nie ma się czego bać, nikt nikomu krzywdy nie zrobił, a doświadczenia są bezcenne. Poniżej kilka zdjęć, a w internecie na pewno pojawi się o wiele więcej, choćby na stronie International push hands meetings in Prague | Facebook
Praga nocą.
Rozpoczęcie drugiego dnia.
Warsztat Paula, asystuje Ludek.
Praga
Pałac w którym odbywało się spotkanie, teraz siedziba Sokoła.
Tui Shou.
Wieczorne prezentacje, Paul z sazblą.
Praktyk z Niemiec.
Otakar.
Sasa
Tatiana z Moskwy.
Tomasz
Warsztat Sasy trzeciego dnia, asystuje Ludek.
Asystuje Raphael z Wiednia
Asystuje Peter z Banskej Bystrycy
Asystuje Martin z Benatek nad Jizerem.
Pożegnanie, podziękowania i do zobaczenia w przyszłym roku.
W sobotę pobudka już o 6:30, musimy spakować wszystkie potrzebne rzeczy na czas samego spotkania, czyli dodatkowa woda, kawa, herbata, przekąski i mnóstwo innych rzeczy, po drodze jeszcze kupowaliśmy pieczywo.
Zajęcia rozpoczęły się przywitaniem i prezentacją nauczycieli. W drugim dniu spotkania, poranne warsztaty prowadził Tomasz Nowakowski i Paul Silfverstråle , w dniu poprzednim, warsztaty prowadził Tomasz i Otakar Chochola . Ja uczestniczyłem w warsztacie Paula, w zeszłym roku nie miałem okazji, na Otakara nie zdążyłem, a u Tomasza uczę się na co dzień. Warsztat był bardzo interesujący i mimo delikatnej pracy było jasne, że jest to Practical Tai Chi Chuan. Od razu rozpoczęliśmy od ćwiczeń z partnerem, wpierw delikatnie, z nastawieniem na czucie i obserwację zachodzących zjawisk. Aż doszliśmy do ćwiczenia aplikacji, opartej o wcześniej wykonywane ćwiczenia z dużym czuciem i wykorzystaniem ruchu spiralnego i dobrej struktury. Trzy godziny warsztatu bardzo szybko minęły, a wszyscy byli bardzo zadowoleni.
Po przerwie obiadowej, porcja kolejnych trzech godzin ćwiczenia, tym razem, w zasadzie wolne Tui Shou, zmiana partnera co dziesięć minut. Ćwiczących było około czterdziestu osób, nie pamiętam z iloma ćwiczyłem, zrobiłem chyba dwie przerwy na uzupełnienie wody w organizmie i w zasadzie ćwiczyłem bez przerwy. Z każdym ćwiczy się inaczej, każdy ma inny poziom i inne doświadczenie. Ktoś bardziej nastawia się na ciekawą pracę i poznanie metod ćwiczenia innych, ale byli też i tacy, po których pozostawały, poza doświadczeniami, siniaki na ciele. Z każdym należny umieć pracować i od każdego można się wiele nauczyć. Po pierwsze, jeśli kogoś nie znasz i nie wiesz, co i jak ćwiczy, to lepiej założyć ograniczony kredyt zaufania, niż dać go za dużo. Inaczej kończy się to leżeniem na podłodze, zadrapaniami i siniakami. No i oczywiście najlepiej na początku dogadać się na co się decydujemy, Tui Shou bez kroków, z krokami, czy może jeszcze rzuty i dźwignie. A tak w ogóle, to należy się spodziewać niespodziewanego.
Po wspólnym Tui Shou miała miejsce Tai Chi Gala, prezentacja Form i umiejętności, przede wszystkim nauczycieli prowadzących warsztaty ale i też chętnych do pokazów. Po całym dniu wspólna kolacja i rozmowy w kuluarach. W domu na spoczynek podobnie do dnia poprzedniego, zjawiliśmy około północy, aby się wyspać i mieć siły na dzień następny.
W niedzielę pobudka już tylko po siódmej rano, śniadanie i jedziemy do Pragi na kolejne warsztaty i wspólne ćwiczenia. Tym razem rozpoczęliśmy o dziewiątej, Paul prowadził drugą część swoich warsztatów, a druga grupa ćwiczących miała przyjemność pracy z Sasa Krauter . Ciekawa praca ze stylu Chen. Rozpoczęliśmy od czuciowej rozgrzewki, kręcenie biodrami, kolanami i innymi stawami, z nastawianiem na czucie i połączenie, np. bioder z barkami itd itp. Było dużo medytacji stojącej z nastawieniem na czucie pozycji. Ćwiczenia wstępne były wykorzystywane przy pracy z partnerem. Koncentrowaliśmy uwagę na ustawieniu jak najlepszej struktury, z której pochodziło dobre zakorzenienie i siła wykorzeniająca partnera,a wszystko to oparte o głębokie czucie struktury. Szukanie jak najlepszej drogi, podobnie do powiedzenia Bruce Lee "Bądź jak woda, mój przyjacielu", nie siłuj się. Nie zabrakło także ćwiczeń zabawowych, przy których można się było bardzo napracować, ale dzięki zabawie nikt się nie stresował, że coś nie wychodzi. Był to bardzo pouczający warsztat.
Po godzinnej przerwie, ponownie ćwiczyliśmy Tui Shou w parach. Zmęczenia dawało o sobie znać ale przyjechaliśmy po to aby ćwiczyć, więc nie było narzekania, kto chciał to ćwiczył do końca. Pomocna była kawa z termosu i chwila odpoczynku. Niestety, nie udało mi się poćwiczyć ze wszystkimi, wydaje mi się że było to w moim przypadku około dwudziestu różnych osób. Czas jak zwykle ogranicza i pozostaje tylko mieć nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy. Niezdecydowanym polecam takie spotkania, nie ma się czego bać, nikt nikomu krzywdy nie zrobił, a doświadczenia są bezcenne. Poniżej kilka zdjęć, a w internecie na pewno pojawi się o wiele więcej, choćby na stronie International push hands meetings in Prague | Facebook
Praga nocą.
Rozpoczęcie drugiego dnia.
Warsztat Paula, asystuje Ludek.
Praga
Pałac w którym odbywało się spotkanie, teraz siedziba Sokoła.
Tui Shou.
Wieczorne prezentacje, Paul z sazblą.
Praktyk z Niemiec.
Otakar.
Sasa
Tatiana z Moskwy.
Tomasz
Warsztat Sasy trzeciego dnia, asystuje Ludek.
Asystuje Raphael z Wiednia
Asystuje Peter z Banskej Bystrycy
Asystuje Martin z Benatek nad Jizerem.
Pytania i odpowiedzi.
czwartek, 12 września 2013
Przed Tui Shou w Pradze.
Pierwszy okres treningowy za mną. Tak jak się spodziewałem nic się nie zmieniło w rytmie treningowym. Rano ćwiczenia w domu, Forma Ojca, dwa razy Forma Matki, Długa Forma i praktyka miecza z dodatkami. Za wyjątkiem niedzieli, rytm ten sam, czyli zawsze po południu ćwiczenia ze studentami, a niedziela odwrotnie, rano wspólna praktyka w parku, po południu indywidualna. O tyle, o ile moje indywidualne ćwiczenia prawie się nie zmieniają, a doświadczenia nie zawsze są wyraźne, to moje prowadzenie zajęć co roku jest inne. Czasami sam się dziwię ile mam do powiedzenia, wydawało by się ciągle o tym samym. Nie zastanawiam się zbytnio co mam robić na zajęciach, to raczej wychodzi samo, chociaż mam sprecyzowany kierunek, co chcę przez ćwiczenie osiągnąć. W tym roku szkolnym postawiłem na świadomość, we wszystkich aspektach naszej praktyki. Oczywiście najłatwiej mi się pracuje na podstawie Formy Ojca, wszyscy w szkole mają ją przećwiczoną wiele razy, ale i tak jest w niej mnóstwo przestrzeni do odkrycia. W soboty rozpocząłem cykl zajęć poświęconych Qi Gong, w moim mniemaniu szeroko rozumianej pracy z Chi, witalną energią człowieka. Na podstawie najbardziej dostępnych ćwiczeń, jak Tao Yin, zawarte w Formie Ojca, Ośmiu Częściach Brokatu i Ośmiu Jedwabnych Formach. Nie zabraknie także ćwiczeń oddechowych w pozycji siedzącej.
Jurto jadę do Pragi na międzynarodowe spotkanie Tui Shou i liczę na wiele nowych doświadczeń. Poznanie ciekawych ludzi, sposobów ich pracy i z pewnością nie będę żałował wysiłku, a także będę miał co opisywać.
Na koniec tego wpisu kilka impresji muzyczno filmowych Ewy Wrodarczyk z obozu Tai Chi w Tucznie 2013, miłego oglądania.
.Tai chi - Tuczno - Tomasz Nowakowski - La Mancha - YouTube
Tai Chi - Tomasz Nowakowski - Tuczno 2013cz2 - YouTube
Tai Chi - Tomasz Nowakowski -Tuczno 2013cz1 - YouTube
.Tai chi - Tuczno - Tomasz Nowakowski - La Mancha - YouTube
Tai Chi - Tomasz Nowakowski - Tuczno 2013cz2 - YouTube
Tai Chi - Tomasz Nowakowski -Tuczno 2013cz1 - YouTube
piątek, 6 września 2013
Plan zajęć na nowy rok szkolny, zapraszam.
Plan zajęć na rok 2013/14 |
Daniel Żurawski | |
25 lipca 2013 | |
Uwaga!
Zajęcia rozpoczynamy od dziś, to jest od 02.09.20013.
W najbliższą sobotę zapraszam na pierwsze spotkanie z cyklu Qi gong, Lipowa 8 na 16:00
Plan zajęć na rok 2013/14
Poniedziałek - Zajęcia grupy początkującej, godz. 17.00,
Tai Chi, Qi Gong, ćwiczymy około 90 min.
Dom Kultury Orion na Błoniu, w Bydgoszczy.
Wtorek - Zajęcia grupy otwartej, godz. 18.00,
Tai Chi, Qi Gong, ćwiczymy około 80 min.
Sala gimnastyczna ul Narutowicza w Grudziądzu.
Środa – Zajęcia grupy otwarte, godz. 17.00,
Tai Chi, Qi Gong, medytacja, ćwiczymy około 90 min.
Centrum Lipowa 8, Bydgoszcz.
Czwartek – Zajęcia grupy zaawansowanej, godz. 17.00,
Tai Chi, Qi Gong, ćwiczymy około 120 min.
Dom Kultury Orion na Błoniu, w Bydgoszczy
Sobota – Zajęcia w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku, godz. 10.00,
Tai Chi, Qi Gong, ćwiczymy około 60 min.
Sala gimnastyczna, ul jeziorna, Sępólno Krajeńskie.
Sobota – Zajęcia z ćwiczeń Qi Gong i Tao Yin, godz. 16.00,
Jeśli znajdą się chętni, będą odbywały się co drugi tydzień.
Centrum Lipowa 8 w Bydgoszczy
Niedziela – Podstawy szermierki Tai Chi.
Zajęcia w grupie otwartej przeznaczone są dla wszystkich zainteresowanych poprawieniem swojego stanu zdrowia poprzez praktykowanie form Tai Chi, Qi gong i medytacji. Poznawaniem historii naszej sztuki, czy podstaw filozoficznych na których opiera się system.
Zajęcia w grupie studenckiej przeznaczone są dla osób zainteresowanych całościową edukacją w sztuce Tai Chi uprawianej w naszej szkole. Tematy takich studiów to, filozofia taoistyczna, podstawy chińskiej medycyny tradycyjnej, odniesienia do sztuki walki, jak i wiele innych aspektów.
Zajęcia w grupie szermierki przeznaczone są dla osób bardzo zaawansowanych i tylko na indywidualne zaproszenie, jest to praktyka na wiele lat.
Informacje pod nr telefonu +48 605 66 00 18 lub przez e-mail danieltaichi@plusnet.pl Do zajęć nie jest wymagany żaden konkretny strój, wystarczy luźne ubranie i miękkie obuwie, najlepiej tekstylne, na płaskiej podeszwie. Zajęcia w grupach początkujących, przeznaczone są dla wszystkich zainteresowanych poznaniem Tai Chi, spróbowaniem o co w tym chodzi. Zajęcia studenckie przeznaczone są dla osób, które przećwiczyły co najmniej rok w grupie początkującej.
Kontakt do mnie, e-mail danieltaichi@plusnet.pl
tel. 605 66 00 18
|
poniedziałek, 2 września 2013
Nowy rok szkolny rozpoczęty.
Moja codzienna praktyka nie będzie inna od tej z poprzednich dni. Jeśli nie będę miał porannych zajęć, to rozpoczynam dzień od ćwiczeń w domu. Mógłbym, co prawda, pojechać rowerem do parku, ale w nawale codziennych obowiązków muszę oszczędzać czas. Płacę za to jednostajnym widokiem na dom po drugiej stronie ulicy i świeżym powietrzem wpadającym jedynie przez otwarte okno. Same ćwiczenia, to jak zwykle Forma Ojca na początek, dwa powtórzenia Formy Matki i jedno wykonanie Długiej Formy stylu Yang. W praktyce miecza kontynuuję, to co zacząłem i konsekwentnie doprowadzę do końca. Powtarzam 20 technik podstawowych po 60 razy i do tego trzy powtórzenia Formy 54. Na zakończenie dodatki, będą się zmieniać, a więc kula, włócznia, jakieś ćwiczenia wydolnościowe i oczywiście kilka minut medytacji w pozycji siedzącej na zakończenie.
Po południu pierwsze zajęcia w grupie otwartej, początkującej, w sumie w zależności od tego kto się pojawi, ale zamierzone są na osoby nie mające żadnego doświadczenia w ćwiczeniach Tai Chi Chuan. Zazwyczaj, będzie to Forma Ojca z dużą ilością wyjaśnień i informacji o wykonywanych ćwiczeniach. Na początkowym etapie, oczywiście Osiem Części Brokatu. Świetny zestaw na poprawienie jakości oddechu, jego pogłębienie, wyrównanie i uspokojenie. Co oczywiście w bezpośredni sposób przekłada się na wewnętrzne rozluźnienie napięć mięśniowych, wyrównanie ciśnienia krwi i wzmocnienie organizmu. W tego typu zajęciach dużą rolę będzie odgrywać nauka formy Tai Chi. Tutaj pracuję nad orientacją w przestrzeni, świadomą pracą w stawianiu kroków, utrzymywaniu prawidłowej pozycji ciała i wielu innych aspektów. Wszystkie te elementy będą jeszcze rozwijane przez prace z partnerem.
Mniej więcej w ten sposób będzie wyglądała moja codzienna praktyka, zajęcia w grupach mogą przybierać trochę inny charakter, żadna grupa ćwiczących nie jest taka sama.
Moja codzienna praktyka nie będzie inna od tej z poprzednich dni. Jeśli nie będę miał porannych zajęć, to rozpoczynam dzień od ćwiczeń w domu. Mógłbym, co prawda, pojechać rowerem do parku, ale w nawale codziennych obowiązków muszę oszczędzać czas. Płacę za to jednostajnym widokiem na dom po drugiej stronie ulicy i świeżym powietrzem wpadającym jedynie przez otwarte okno. Same ćwiczenia, to jak zwykle Forma Ojca na początek, dwa powtórzenia Formy Matki i jedno wykonanie Długiej Formy stylu Yang. W praktyce miecza kontynuuję, to co zacząłem i konsekwentnie doprowadzę do końca. Powtarzam 20 technik podstawowych po 60 razy i do tego trzy powtórzenia Formy 54. Na zakończenie dodatki, będą się zmieniać, a więc kula, włócznia, jakieś ćwiczenia wydolnościowe i oczywiście kilka minut medytacji w pozycji siedzącej na zakończenie.
Po południu pierwsze zajęcia w grupie otwartej, początkującej, w sumie w zależności od tego kto się pojawi, ale zamierzone są na osoby nie mające żadnego doświadczenia w ćwiczeniach Tai Chi Chuan. Zazwyczaj, będzie to Forma Ojca z dużą ilością wyjaśnień i informacji o wykonywanych ćwiczeniach. Na początkowym etapie, oczywiście Osiem Części Brokatu. Świetny zestaw na poprawienie jakości oddechu, jego pogłębienie, wyrównanie i uspokojenie. Co oczywiście w bezpośredni sposób przekłada się na wewnętrzne rozluźnienie napięć mięśniowych, wyrównanie ciśnienia krwi i wzmocnienie organizmu. W tego typu zajęciach dużą rolę będzie odgrywać nauka formy Tai Chi. Tutaj pracuję nad orientacją w przestrzeni, świadomą pracą w stawianiu kroków, utrzymywaniu prawidłowej pozycji ciała i wielu innych aspektów. Wszystkie te elementy będą jeszcze rozwijane przez prace z partnerem.
Mniej więcej w ten sposób będzie wyglądała moja codzienna praktyka, zajęcia w grupach mogą przybierać trochę inny charakter, żadna grupa ćwiczących nie jest taka sama.
niedziela, 1 września 2013
Dziennik treningowy-uzupełnienie.
Po powrocie z Kendo w sobotę, już nic nie ćwiczyłem. Pierwszy trening następnego dnia miał miejsce w parku i ćwiczyłem z jednym z moich studentów. Standardowo, Forma Ojca, Długa Forma i praktyka miecza. Po Kendo był to bardzo szybki przeskok i miałem trochę pustkę w głowie, dopiero kiedy zaczęliśmy ćwiczenia wszystko, co zostało odłożone w poprzednim tygodniu wyszło na wierzch. To znaczy, wszystkie elementy z którymi pracowaliśmy na Złotym Kopcu. Było to bardzo interesujące doświadczenie, potwierdzające, że wszystko, co się robi zostaje zapisane w ciele i może być w każdej chwili użyte.
Po południu, również miałem trening w parku, trochę pozycji Góry, Długa Forma i miecz.
Wracając do doświadczeń zdobytych na Kendo, mogę pokusić się o małe porównanie. Po pierwsze, są dwie różne sztuki, ale mają wspólne elementy. Patrzenie, sensei Kustosz bardzo dużo mówił o patrzeniu na przeciwnika, "musisz na niego patrzeć tak, żebyś widział góry za jego plecami". Czyli patrzenie w sposób rozluźniony. W ogóle bardzo dużo mówił o rozluźnieniu, szczególnie pleców, barków i ramion. Kolejnym wspólnym punktem jest ustawienie głowy, dokładnie takie samo jak w Tai Chi. Na pewno jest jeszcze parę innych wspólnych rzeczy, ale te najbardziej mi utkwiły.
Od poniedziałku do czwartku miałem podobny rytm treningowy, czyli rano Forma Ojca, dwa powtórzenia Formy Matki, Długa Forma i praktyka miecza.
Popołudniami krótszy trening, pozycja Góry, Tan Pin, Długa Forma, na zmianę, osiem ćwiczeń Tao yin, Osiem jedwabnych form, Kanon 13 podstawowych form. Tak, aby powtórzyć sobie wszystkie elementy mojej praktyki. Do tego praktyka miecza, czyli ponownie powtarzam wszystkie techniki i wykonuję Formę 54.
W piątek pojechałem do Tuczna, doładować baterie na początek roku szkolnego. Ćwiczenia na ogrodzie o poranku i na naszej polance obozowej w południe. Do tego, dużo chodzenia po lesie w poszukiwaniu grzybów i siedzenie w słońcu na brzegu jeziora. Teraz mogę zabrać się do pracy.
Wracając do Blogu, myślę, że wystarczy już codziennego opisywania, co i jak ćwiczę. Raczej rytm treningowy nie będzie się zmieniać. Od czasu do czasu przypomnę jak pracuję, skupię się teraz na wydarzeniach, które nie będą szablonowe, a warte opisania.
Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnych treningów. Na koniec kilka zdjęć z ostatniego pobytu w Tucznie.
Nasze polanki, ta sypialna, ta do ćwiczeń i ta za rzeką.
Jak zawsze widok na jezioro jest super.
Pierwsze grzyby w tym roku.
Może gdzieś na końcu tęczy jest skarb? wracając do domu.
Po południu, również miałem trening w parku, trochę pozycji Góry, Długa Forma i miecz.
Wracając do doświadczeń zdobytych na Kendo, mogę pokusić się o małe porównanie. Po pierwsze, są dwie różne sztuki, ale mają wspólne elementy. Patrzenie, sensei Kustosz bardzo dużo mówił o patrzeniu na przeciwnika, "musisz na niego patrzeć tak, żebyś widział góry za jego plecami". Czyli patrzenie w sposób rozluźniony. W ogóle bardzo dużo mówił o rozluźnieniu, szczególnie pleców, barków i ramion. Kolejnym wspólnym punktem jest ustawienie głowy, dokładnie takie samo jak w Tai Chi. Na pewno jest jeszcze parę innych wspólnych rzeczy, ale te najbardziej mi utkwiły.
Od poniedziałku do czwartku miałem podobny rytm treningowy, czyli rano Forma Ojca, dwa powtórzenia Formy Matki, Długa Forma i praktyka miecza.
Popołudniami krótszy trening, pozycja Góry, Tan Pin, Długa Forma, na zmianę, osiem ćwiczeń Tao yin, Osiem jedwabnych form, Kanon 13 podstawowych form. Tak, aby powtórzyć sobie wszystkie elementy mojej praktyki. Do tego praktyka miecza, czyli ponownie powtarzam wszystkie techniki i wykonuję Formę 54.
W piątek pojechałem do Tuczna, doładować baterie na początek roku szkolnego. Ćwiczenia na ogrodzie o poranku i na naszej polance obozowej w południe. Do tego, dużo chodzenia po lesie w poszukiwaniu grzybów i siedzenie w słońcu na brzegu jeziora. Teraz mogę zabrać się do pracy.
Wracając do Blogu, myślę, że wystarczy już codziennego opisywania, co i jak ćwiczę. Raczej rytm treningowy nie będzie się zmieniać. Od czasu do czasu przypomnę jak pracuję, skupię się teraz na wydarzeniach, które nie będą szablonowe, a warte opisania.
Zapraszam wszystkich chętnych do wspólnych treningów. Na koniec kilka zdjęć z ostatniego pobytu w Tucznie.
Nasze polanki, ta sypialna, ta do ćwiczeń i ta za rzeką.
Jak zawsze widok na jezioro jest super.
Pierwsze grzyby w tym roku.
Może gdzieś na końcu tęczy jest skarb? wracając do domu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)