Rano, ostatni trening w domu, przed wyjazdem na obóz. W samej praktyce niewiele się zmieni i pewnie wszystko będzie podobne do tego, co robię cały czas w domu. Czyli na początek treningu Forma Ojca, następnie Tan Pin i dwa razy Forma Matki. Po czym jak zwykle Długa Forma stylu Yang.
Praktyka miecza 20 razy 60 i trzy powtórzenia Formy 54. Na koniec kula i kij, a do tego kilka minut medytacji siedzącej. Wszystko trwało 2.5 godziny.
Po południu wybrałem się na trening Kendo. Ten trening jest dość intensywny, ale jest to trochę inna intensywność niż przy ćwiczeniu Tai Chi. Osobiście uważam, że nie jest to jakaś straszna intensywność, bez problemu daję radę. Największe problemy mam na razie z formami, w Kendo nie tylko jest tłuczenie Shinai po głowie, jest bardzo dużo ćwiczeń formalnych. Trening podzielony jest ostatnio na dwie części pierwsza to formy z partnerem i Bokuto w rękach. Druga, to ćwiczenia także z partnerem, ale w większym kontakcie i z Shinai. Taki trening trwa 1,5 godziny.
Jutro luźny dzień, może uda mi się coś poćwiczyć, dużo pracy z biwakiem i podróżą przede mną.
Tam gdzie wszystko się zaczęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz