Dziś, powinien się rozpocząć otwarty warsztat Tai Chi Chuan w Tucznie, ale z braku chętnych mam wolne i będę ćwiczył sam. Kiedy rozpoczynałem naukę Tai Chi Chuan, w obozie dla zaawansowanych brało udział ponad 120 osób i trwał trzy tygodnie. Obóz otwarty trwał dwa tygodnie i razem ze mną było na nim ponad 40 osób, do chwili obecnej pozostało nas trzech. Obecnie w obozie studenckim bierze udział trochę ponad 60 osób i trwa on dwa tygodnie, a w otwartym w ostatnich latach brało udział od 1 do 3 osób. Nie są to dobre rokowania na przyszłość, za 20 lat Tai Chi Chuan będzie prawdziwą sztuką dla emerytów, bo nikt z młodszych nie będzie się nią zajmował, to taki czarny scenariusz, ale kto wie, jaki los czeka naszą sztukę.
Więc, rano ćwiczyłem Formę Ojca, Tan Pin, dwa razy Formę Matki i jeden raz Długą Formę Yang. Następnie 20 technik miecza po 30 powtórzeń i trzy razy Forma 54 kroków z mieczem. Trening trwał 1,45 godziny.
Po południu początek Formy Ojca i konkretne stanie w pozycji "góry", na 20 oddechów, do tego Tan Pin w pozycji "białego tygrysa obracającego się w biodrach" 64 obroty na prawo i tyle samo na lewo. Długa Forma stylu Yang i trzy razy końcowy fragment części Człowieka z tej formy. Po czym, wykonałem ćwiczenia Tao Yin i dwa razy Kanon 13 podstawowych form. W praktyce miecza 20 technik po 30 powtórzeń, trzy razy Forma 54 i fragment na lewą stronę. Ten trening trwał 1,30 godziny. Po południu ćwiczę w trochę urozmaicony sposób, mógłbym już wrócić do domu, ale to jest bardzo przyjemne, kiedy wychodzi się z namiotu i od razu można ćwiczyć. Jest dużo miejsca i spokój, a pogoda na razie dopisuje.
Ten widok, chyba nigdy mi się nie znudzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz