Translate

poniedziałek, 29 lipca 2013

Poniedziałek.
Rano ćwiczenia w domu, dziś jak co dzień, rozpocząłem od Formy Ojca, praktyki Tan Pin i jednego powtórzenia Formy Długiej stylu Yang. W praktyce miecza też rutyna, 20 technik po 60 powtórzeń i trzy razy Forma 54. Stale będę powtarzał, zdobycie trwałych umiejętności, wiedzie tylko i wyłącznie przez stałą, nudną i wytrwałą pracę. Można się w takiej pracy strasznie nudzić i marudzić. Można również postarać się odnaleźć coś ciekawego i odkrywać za każdym razem inne aspekty. Nie chcę powiedzieć, że kiedy ćwiczę, to wszystko jest ciekawe i nie wkrada się nuda. Bardzo często jest tak, że błądzę myślami daleko od miejsca w którym jestem i jadę, jak to mówił Tomasz na obozie, na autopilocie. W takich momentach forma sama o sobie przypomina, mają miejsce pomyłki, najczęściej w Długie Formie. W praktyce miecza, to właśnie miecz o sobie przypomina, źle prowadzony zawadzi o coś, czasem o nogę i szybka weryfikacja koncentracji na wykonywanym ćwiczeniu następuje. Im szybciej się reflektujemy, tym rzadziej takie momenty się zdarzają. Na koniec porannych ćwiczeń chwila w medytacji siedzącej.
Po południu zajęcia w parku, tuż po burzy, bardzo fajnie się ćwiczyło. Forma Ojca do pozycji "góry", ćwiczenia obozowe Tao Yin, początek Długiej Formy, dziś do "białego żurawia rozkładającego skrzydła", a na koniec, ćwiczenia z partnerem, głównie klasyczne szkolne Tui Shou.
Tui Shou na obozie w Tucznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz